Matka Marcelina
Narodziny dla świata
16 stycznia 1827 r. – Szulaki
Błogosławiona Marcelina z Kotowiczów Darowska urodziła się 16 stycznia 1827 r. w Szulakach w zaborze rosyjskim (Kijowszczyzna), w polskiej rodzinie ziemiańskiej. Już jako dziecko odczuwała boleśnie zniewolenie Polski, znajdującej się wówczas pod zaborami i chciała dla niej zrobić coś pożytecznego. Pragnęła też życia zakonnego, chociaż niewiele o nim wiedziała, gdyż klasztory w “prowizjach zabranych” zostały skasowane. Mając 22 lata – na usilnie ponawiane życzenie ojca – wyszła za mąż. Szczęśliwe małżeństwo z Karolem Darowskim trwało niespełna trzy lata. Po nagłej chorobie i śmierci męża została z dwojgiem maleńkich dzieci. Rok później zmarł synek. Pogrążona w bólu była już wówczas pewna, że myśl Boża odnośnie jej życia to droga zakonna.
W 1984 r. spotkała w Rzymie o. Hieronima Kajsiewicza, zmartwychwstańca. To on zapoznał ją z Józefą Karską. Połączyło je wspólne wspólne dzieło – Zgromadzenie Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP. W 1860 r., po śmierci Józefy, Matka Marcelina została jego przełożoną.
Trzy lata później przeniosła zgromadzenie do Polski, gdzie w Jazłowcu, na terenie Galicji otworzyła zakład naukowo-wychowawczy dla dziewcząt. Wkrótce był to już ośrodek kultury, polskości i religijności, który promieniował szeroko na kraj poprzez kolejne fundacje dokonane przez Matkę w Jarosławiu, Niżniowie, Nowym Sączu, Słonimie i Szymanowie pod Warszawą. Formacja moralna i intelektualna dziewcząt miała służyć Ojczyźnie. Matka była przekonana, że “Polska będzie, ale tylko wtedy, kiedy społeczeństwo się odrodzi, a na to trzeba, aby rodzina stanęła na Bogu”. Kobiecie przypisywała rolę „strażniczki rodzinnego gniazda”. Myśląc o Polsce nie ograniczała się do środowiska ziemiańskiego, z którego się wywodziła Swoim wychowankom jako konkretne zadanie stawiała „zrozumienie ważności jedności z ludem, obowiązku względem niego, złamanie uprzedzenia, że stosunek z nimi bratni niepodobny”. Miały być „opiekunkami włościan i sierot, szkółek i ochron”. A zgodnie ze swoją dewizą, że uczyć trzeba poprzez przykład, zawsze i wszędzie, gdzie się znajdowała, udzielała niezawodnej i konkretnej pomocy ubogim; przy wszystkich domach zgromadzenia otwierała bezpłatne szkoły podstawowe dla dzieci z okolicznych wsi i osiedli. Matka Marcelina wolę działania i siłę na czyn czerpała z przekonania, że „Zgromadzenie jest Boże, sam Bóg je prowadzi. A ja tylko pióro piszącego”. Tak więc z woli Bożej „stawało dzieło, które miało pozór szaleństwa”. Do zakładu w Jazłowcu zgłaszało się tak dużo dziewcząt, że 10 lat po jego otworzeniu rozpoczęto budowę następnego w Jarosławiu na Sanem. Kolejne fundacje to domy: w Niżnowie nad Dniestrem ( przyjmowano tam bezpłatnie dzieci z rodzin zubożałych na skutek carskich represji ) i w Nowym Sączu. Szczególny charakter miał klasztor w Słonimie na Białorusi, gdzie siostry 11 lat pracowały w ukryciu. W 1907 r. matka, po raz ostatni osobiście wysłała siostry do nowego domu – do Szymanowa. Uzyskanie od rządu carskiego pozwolenia za otwartą pracę u wrót stolicy graniczyło z cudem. Matka była przekonana o wielkich planach Bożych odnośnie tego domu.
Matka Marcelina wolę działania i siłę na czyn czerpała z głębokiej modlitwy oraz przekonania, że “Zgromadzenie jest Boże, sam Bóg je prowadzi”. Zmarła 5 stycznia 1911 r. w Jazłowcu i tam została pochowana. Dzieło, któremu poświęciła się bez reszty, trwa do dzisiaj. Zgromadzenie nadal prowadzi pracę wychowawczą prowadząc szkoły, przedszkola, a także katechizując dzieci i młodzież.